Co można zrobić z serią, która ma już na swoim koncie trzy części, a która zbudowana została na dość wątłych podstawach? Można brnąć w pseudofabuły na poważnie i rozdrabniać się w szczegółach apokalipsy. Można też podejść do wszystkiego z dystansem i humorem i nakręcić film, który poza krwawą orgietką niewiele więcej będzie miał do zaoferowania. Paul W.S. Anderson wybrał tę drugą opcję i uratował "Resident Evil: Afterlife" przed losem gorszym niż śmierć.
Film nie ma w zasadzie żadnej fabuły. Akcję i zachowanie bohaterów determinują miejsca, stąd też całość ma jasny podział na trzy części. Postaci pełnią wyłącznie przedmiotową rolę. Ich zadaniem jest zapewnienie widzom rozrywki poprzez angażowanie ich w widowiskowe strzelanki i masakry na mniejszą lub większą skalę. Podobnie 3D pełni tu rolę podkreślającą i wzmacniającą efekt w sekwencjach walki. Wszystko to zostało dość sprawnie ze sobą połączone, dlatego też sekwencje akcji ogląda się dobrze. Sprawią one frajdę każdemu miłośnikowi krwawych łaźni.
"Resident Evil: Afterlife" można też potraktować jako komedię, parodię filmów SF i akcji. Wesker (Shawn Roberts) to wykapany Agent Smith z "Matrixa". Z kolei Wentworth Miller świetnie bawi się, parodiując swoją rolę ze "Skazanego na śmierć". Dialogi są maksymalnie podkręcone w stronę sztuczności, tak że dokładnie widać, że twórcy podchodzą do wszystkiego z przymrużeniem oka. Tego samego dystansu i poczucia humoru oczekują od widzów. Jeśli zatem ktoś spodziewa się apokalipsy na poważnie, ten musi przygotować się na rozczarowanie. Film Andersona to czysta rozrywka i zero refleksji. Aż dziwne, że premiera następuje dopiero teraz. Toż to idealny obraz na upały, kiedy wszyscy marzą jedynie o leniuchowaniu.
W teorii film jest dość mocno powiązany z poprzednią częścią. W praktyce jednak nie musicie się tym za bardzo przejmować. "Afterlife" można spokojnie obejrzeć bez znajomości poprzednich części. Obraz jest bowiem zamkniętą całością i większość odniesień do poprzednich odsłon serii jest dokładnie wyjaśnionych.
W sumie film okazał się dość prostą rozrywką dla tych, którym nie przeszkadzają eksplodujące głowy, odcinane kończyny i ślepa strzelanina na prawo i lewo.
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu